W czasie wyborów prezydenckich w 2005 roku na swojim pierwszym zgromadzeniu wyborczym rozmawiałem z gen. Czesławem Piątasem późnieszym szefem sztabu. Proszę sobie wyobrazić, że w Tupolewie w 2010 roku miał być właśnie gen. Czesław Piątas, ale zamienił go zupełnie świadomy przyszłej katastrofy Pan gen. Błasiak główny dowódca sił powietrznych , zwierzchnik kpt. Protasiuka - pilota który był dowódcą prezydenckiego statku powietrznego. Jeżeli weźmiemy pod uwagę szczątkowe nagrania kłótni Pana gen. Błasiaka z Kpt. Protasiukiem , które zostały ujawnione w środkach masowego przekazu, można mieć prawie pewność że chodziło o lot do Smoleńska i przymusowe lądowanie w warunkach niewystarczającej widoczności. Z tego co wiem było to na rozkaz głównodowodzącego sił zbrojnych Lecha Kaczyńskiego. Dywagacje techniczne nie mają znaczenia. Pytanie czy o krytycznej decyzji Lecha Kaczyńskiego wiedzieli pozostali pasażerowie? Czasem myślę że gdybym wygrał wybory w 2005 roku oni by żyli. Cześć ich Pamięci.